Nie chcesz? Nie czytaj!
-Istnieją jeszcze zabezpieczenia- dodała moja przyjaciółka. Dalej się z nim drocząc. Kiedy miał już jej odpowiedzieć usłyszałem głos, nieprzyjemny dla mnie głos.
-Louis!- El pojawiła się nagle koło nas. Rzuciła się na mojego Louisa.
-Cześć- odpowiedział beznamiętnie. Spojrzałem na Dan, ona również się na mnie patrzyła, miała współczujące spojrzenie.
- A on znowu się do ciebie przyczepił? - tak mówiła o mnie, zresztą trudno było tego nie zauważyć. - Harry nie rozumiesz? To nie jest miejsce dla ciebie nie pasujesz do nas. Zmywaj się stąd. -prychnąłem.
-Jakbym się tu jeszcze wpraszał.- spojrzałem znacząco na Louisa. Nie odezwał się. To zabolało.-Świetnie- mruknąłem do siebie.
-Harry, zostań- powiedział. Tylko to!? Milutko.
-Jak widać nie jestem tu mile widziany... mówiłem ci. - wróciłem do kuchni po swoją bluzę, którą tam wcześniej zostawiłem. Spojrzałem na blat. I zrobiłem coś czego nigdy nie robiłem i nie chciałem zrobić.
- Gdzie masz taras?- spytałem Zayna, który rozpakowywał czerwone, plastikowe kubki.
-Wejście jest w salonie. A co?
-Nic.- wzruszyłem ramionami- Idę zapalić.
Zebrałem z czarnego blatu truciznę i zapalniczkę. Wyszedłem z kuchni i przeszedłem przez największy pokój w tym domu.
-A on tu jeszcze czego szuka?- usłyszałem głos tej suki. Otworzyłem szklane drzwi i wyszedłem na świeże powietrze, usiadłem na przedostatnim schodu. Otworzyłem paczkę i wyjąłem jednego. Włożyłem go między wargi i odpaliłem. Nie smakował świetnie ale też nie tak źle jak myślałem. Zaciągnąłem się po raz piąty i usłyszałem kroki za dobą. Jeśli to on..
-Co tak sam siedzisz?- zapytała ostatnia osoba, po której spodziewałbym się przyjścia do mnie. Zayn.
-Nie przejmuj się zaraz mnie tu nie będzie.
-Czemu?- usiadł koło mnie i odpalił swoją truciznę.
-Jak już zauważyłem nie jestem tu mile widziany.
-Kto tak powiedział? -serio?
-Ty i Eleanor- powstrzymałem się od nazwania jej suką czy szmatą.
-Tak wiem. Umm chciałem cię przeprosić- gdybym mógł to leżałbym zapewne na tych schodach turlając się ze śmiechu ale nie jestem chujem.
-Zaraz, zaraz. Czy właśnie Zayn Malik mnie przeprasza?
-Uhh zamknij się Harold.- skrzywiłem się na to przezwisko.- Tylko nie spodziewałem się tu ciebie i.. tak jakoś wyszło.
-Wow. Dalej nie mogę w to uwierzyć- chłopak zaczął się śmiać.
-Nie jesteś taki zły.- zaśmiałem się.- Zostań.
-Nie sądzę że Eleanor będzie to pasowało.
-Walić ją. Nie podoba się jej to niech sama wyjdzie. Nie zapominaj kto tu jest solenizantem.
-No nie wiem..- zgasiłem resztki papierosa i wstałem, mulat powtórzył mój ruch. Kiedy otwierał drzwi prowadzące do środka tego jak na razie czystego domu (tak jak na razie bo wiadomo jak będzie wyglądał jutro) zawołałem go.
-Hej, Zayn.
-Tak? - odwrócił się do mnie przodem.
-Wszystkiego najlepszego.- uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach.
-Dzięki, a teraz chodź. Impreza sama się nie przyszykuje!- weszliśmy do środka.
●JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ●
Impreza trwała w najlepsze. Wypiłem kilka drinków. W głowie zaczęło mi się trochę kręcić. Lou próbował ze mną porozmawiać ale go unikałem. Od jakiegoś czasu go nie widziałem. Perr z Dan tańczyły na stole nieźle się przy tym bawiąc.
-Harry!- usłyszałem Nialla.
-Co jest? -spytałem biorąc kolejny łyk mojego drinka.
-Louis jest w łazience, źle się poczuł. Możesz do niego pójść? -próbował przekrzyczeć muzykę. Od razu podałem mu mój kubek.
-W której?
-Na piętrze skręć w prawo, ostatnie...
Nie pozwoliłem mu dokończyć. Przechodziłem miedzy ludźmi potykając się parę razy. Byłem już przy drzwiach, otworzyłem je i wskoczyłem do środka. Nie widziałem go przy muszli.
-Gdzie on jest? - powiedziałem do siebie. Usłyszałem przekręcenie zamka, obejrzałem się za siebie. Stał tam. Opierając się o nie, skrzyżował ręce na piersi. -Co robisz?
-Soję- odpowiedział głupio.
-Widzę. -zmrużyłem oczy.- Niall mówił, że źle się czujesz. Najwidoczniej się mylił. Odsuń się, chce wyjść.
-Wiem co mówił. Poprosiłem go o to.- zdrajca.
-Po co?
-Chciałem z tobą porozmawiać ale cały wieczór mnie unikasz. Musiałem coś wymyślić.
-Dobra, nie zmienia to faktu, że nadal nie chce cię widzieć. Przesuń się.
-Nie.
-Louis. Odsuń się
-Nie- odetchnął się od drzwi.- Nie dopóki ze mną nie porozmawiasz.
-Nie mam na to ochoty. Czemu nie jesteś za swoją dziewczyną- ostatni wyraz znacznie podkreśliłem.
-Nie chce z nią być.
-Nagle ci przeszkadza, co? Jeszcze jakieś trzy godziny temu nie miałeś nic przeciwko, kiedy wisiała ci na szyi.
-Harry to nie tak.- wyśmiałem go.
-Nie? Jakoś na to nie wyglądało. Mówię ci po raz ostatni. Odsuń się Tomlinson.
-Kocham cię- wypalił.
-Przykro mi nie jestem nią.
-Wiem. Bo to było kierowane do ciebie. -prychnąłem. Akurat..- Naprawdę. Kurwa kocham cię tak mocno- jeden krok- Nie mogę znieść tego-kolejny - że cierpisz - jeszcze jeden- przeze mnie- stał już przede mną. - Przepraszam cię. Wiem. Jestem najgorszym chłopakiem na tej całej popieprzonej planecie. Wiem!
-Louis ni..- nie zdążyłem. Zaatakował mnie swoimi ustami. Było to tylko muśnięcie.
-Posłuchaj. Jutro będę zdychał cały dzień. Następny spędzimy razem. Zapraszam cię na randkę do kina później na kolacje przy świecach, a w poniedziałek, a tego dnia z nią zerwę. Obiecuje tym razem to nie są zwykłe słowa, tym razem to słowa, które zamienią się w czyny. Kocham cię naprawdę. Skarbie.- chwycił w dłonie moje policzki.- Obiecuję. Kocham cię Loczku.- uśmiechnął się.
Nie wiem czy mam to brać znowu na poważnie. Tyle razy to mówił i nie spełnił jeszcze swojej obietnicy ani razu.
-Loui?
-Tak?
-Też cię kocham ale obiecuję, że jak w poniedziałek z nią nie skończysz to będzie koniec... nas.
-Nie dopuszczę do tego, żeby to co jest najlepszą rzeczą, która mnie spotkała się skończyła.
Wszystko co dobre szybko się kończy..
- A tak w ogóle. -założył mi ręce na kark.- Wyglądasz dzisiaj naprawdę kusząco kociaku.- poruszył znacząco brwiami. Zaśmiałem się.
-I to ja jestem niewyżytym seksualnie nastolatkiem, hmm?
-Tak jesteś nim.
-Ty też.
-To ty tak na mnie działasz.- między nami nie było już żadnej przestrzeni. Nasze usta pasowały do siebie idealnie, poruszały się w tym samym rytmie jakby były stworzone do całowania siebie nawzajem. Obróciłem go.
-Siadaj. - rozkazałem, a on posłusznie wykonał moje polecenie. Usiadłem na nim okrakiem ponownie atakując jego usta swoimi. Poruszyłem się na nim, zacząłem robić kółka, domagając się jakiegokolwiek intymnego zetknięcia z jego ciałem.
-Uhh Harry nie baw się tak ze mną.- na twarz wstąpił mi cwaniacki uśmieszek.
-A właśnie, że tak zrobię.- mruknąłem mu do ucha uwodzicielskim tonem.- Sprawie, że będziesz mnie błagał, abym coś z tobą zrobił. Będziesz się wił pod moim dotykiem.
-Harry..- jęknął. Nie przestawałem kręcić biodrami. Mój kolega dawno obudził się do życia, zapewne Lou też, co mnie jeszcze bardziej podniecało.
-Wyobraź sobie teraz moje usta na nim.
-Uhh..
-Wyobraź sobie, że będę go ssał, lizał, będę pieścił go moimi dłońmi (od aut. CO JEST ZE MNĄ KURWA NIE TAK? HAHA XD) Będziesz błagał mnie o więcej i więcej..
-Harry proszę..uh..
-A ja będę się nad tobą znęcał, będę robił wszystko powoli... i coraz wolniej. Wszystko będzie takie doskonałe, ktoś będzie się dobijał do drzwi, a my nie będziemy zwracać na to uwagi. Kompletnie zatraceni w sobie.
-Błagam. . Hazz.
-O co mnie prosisz Lou?- przygryzłem płatek jego ucha.- Co mam teraz z tobą zrobić.
- Cokolwiek... proszę.- wstałem, złapałem go za rękę, żeby też to zrobił. Oparłem go o niebieskie kafelki. Zacząłem składać na jego szyi pocałunki. Dłoń wsunąłem mu pod bokserki, wcześniej odpinając mu spodnie i ściągając mu je do kolan. Wziąłem jego kolegę w rękę, przejechałem po czubku ścierając z niego lepką ciecz, która się tam zebrała.
-Co mam teraz zrobić?- spytałem, bawiąc się przez koszulkę jego sutkiem.
-Harry..
-Odpowiedz.
-Ochh... weź, weź go do ust.
-Mam ci obciągać? Tak skarbie?- pocałowałem go za uchem.
-Tak, kurwa Harry tak!
Opadłem na kolana, zdjąłem z niego bokserki i wziąłem go do ręki. Drugą pocierałem jego udo. Zrobiłem kilka ruchów dłonią i wsadziłem go sobie do ust. Robiłem powoli ruchy głową, chciał mi ustawić tępo ale ja wpadłem na inny pomysł.
-Pieprz moje usta Lou.- nie trzeba mu było znowu powtarzać. Położyłem dłonie na jego biodra, trzymając go, aby nie upadł. Jego kutas ocierał się o ściankę w gardle, a ja nie miałem nic przeciwko temu. Szczerze mówiąc podobało mi się to. Włożył swoje dłonie w moje włosy, lekko za nie szarpiąc. Z niechęcią oderwałem się od jego członka. Wpiłem się w jego usta.
-Chce cię -pocałunek-pieprzyć Hazz.
-Masz gumki? -spojrzał na mnie zdziwiony. No tak zapomniałem my nie używaliśmy tego gówna.- Wiesz nie chce, żeby twoja sperma mi wyciekała z tyłka kiedy będziemy na dole.- zaśmiał się.
-No tak. -sięgnął do portfela i wyciągnął jedną.- Malinowe- mruknął. Ściągnąłem buty, spodnie i koszulkę. Pozostając jedynie w bokserkach, po sekundzie Loui też miał je tylko na sobie. Popchnąłem go delikatnie na sedes i ponownie na nim usiadłem. Ścisnął moje pośladki.
-Ktoś tu się niecierpliwi- powiedziałem mu do ucha.
-Zamknij się.-polizał linię mojej szczęki i musnąl delikatnie moje usta.-Kocham cię.
-Kocham cię Lou.-ściągnęliśmy niepotrzebną nam już bieliznę. Włożył dwa palce do mojej dziurki i zaczął mnie rozciągać po chwili dodał jeszcze jednego.
-Już- wydyszałem. Położył dłonie na moich udach i mocno je ścisnął. Podniosłem się nakierowując się na jego członka. Obniżałem się powoli. Jęknął. Oparłem głowę na jego ramieniu.
-Jak będziesz gotowy to.. ochh.- poruszyłem się i zacząłem go ujeżdzać. Zacząłem robić coraz szybsze ruchy. W pomieszczeniu słychać było nasze jęki i szybkie oddechy.
Położył dłonie na tył mojej głowy i przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku. Oparłem dłonie na jego ramiona, aby przyspieszyć. Zjechał na mój kark następnie plecy i pośladki, po czym je ścisnął.
-Lou ja zaraz.. uhh.
-Ja też skarbie, dojdź dla ahh.. dla mnie.- I to zrobiłem. Biała ciecz wyprysła na nasze brzuchy. Poruszyłem się jeszcze pięć razy mocno opadając na jego uda, doszedł. Wtuliłem się w jego spoconą klatkę, a on objął mnie w pasie. Kiedy nasze oddechy wróciły do normalnego stanu (może nie do końca, przy nim nigdy moje serce nie pracowało w normalnym tempie) wstałem z niego czując pustkę w pewnym miejscu. Złapałem za pierwszy lepszy ręcznik i go zamoczyłem. Podszedłem do Lou, który wywalał zużytego kondona do śmietnika i zacząłem wycierać jego brzuch od lepkiej cieczy, kiedy był już czysty zabrałem się za siebie. Po kilku minutach byliśmy ubrani. Podszedł do mnie.
-Wyglądasz na nieźle wypieprzonego.- zaśmialiśmy się, zaczął poprawiać mi włosy.
-Wiesz taki jeden przystojny koleś się mną zajął.- usłyszałem walenie w drzwi.
-O kurwa. -powiedzieliśmy jednocześnie. Podszedłem do drzwi, odkluczyłem je. Do środka wparowała Dani, a mi ulżyło.
-Boże tu jesteś! Martwiłam się- rzuciła mi się na szyję. Była zalana.- Niall powiedział mi że powinieneś tu być. Nie widziałam cię strasznie długo i zaczęłam się martwić.
-Dan jak widzisz nic mi nie jest.
-Co ty tutaj robiłeś? Wyglądasz na nieźle... o mój Boże!-dostrzegła Louisa- Nie mówcie mi że właśnie się pieprzyliście!- zaczęła się śmiać.
-My.. nie, nie!- zaczął zaprzeczać Lou.
-Jaasne- przeciągnęła samogłoskę.- Lepiej się ogarnij Tomlinson, wyglądasz jakbyś był po niezłym seksie. Co jest w sumie prawdą. Lepiej żeby ona - dziękowałem w duchu, że nie wypowiedziała jej imienia- cię takiego nie widziała. Wracam do Liama.- wyszła, wcześniej jeszcze się odwracając i ułożyła z palców serduszko.
-Spokonie..- zacząłem.
-Ona wie?
-Tak ale nie powie nikomu.
-Mam taką nadzieję. Wcześniej to co mówiła to..
-Tylko się z tobą droczyła.-odetchnął z ulgą.
Wróciliśmy na dół. Resztę urodzin spędziliśmy razem, upijając się. Liam z Niallem zaprowadzili Lou do jednego z pokoi.
-Zostanę z nim- powiedziałem do nich. Ledwo stojąc na nogach. Zrobiłem jeden krok i prawie upadłem ale Liam w ostatniej chwili mnie złapał.
-Dla ciebie też jest już koniec- zaśmiał się. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się w moim tymczasowym pokoju na jedną noc. Zasnąłem.
●Louis●
Leżałem na łóżku. Usłyszałem głośniejsze dźwięki, co oznaczało, że ktoś wszedł do pokoju.
-Kochanie- wybełkotałem mając nadzieję, że to Loczek.
-Cii- to nie był on. Usiadła na mnie okrakiem- Co powiesz na szybki numerek? -pocałowała mnie za uchem...
------------
Cześć!
Obiecałam i macie część drugą! :). Nwm kiedy bd rozdział 7 bo chcę coś napisać na drugiego bloga.
Na niego również zapraszam! :)
Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział :).
Za wszelkie błędy przepraszam ale nie chce mi się już go sprawdzać . Tak jestę lenię xD.
Do zobaczenia wkrótce! :*
Skomentujcie tutaj: http://halfbrothercomment.blogspot.de/2014/09/do-rozdziau-6cz2.html?m=1
Skomentujcie tutaj: http://halfbrothercomment.blogspot.de/2014/09/do-rozdziau-6cz2.html?m=1