piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 16.

Wysiedliśmy z samolotu, odebraliśmy swoje bagaże i ponownie tego dnia staliśmy przed lotniskiem.
-Zaraz przyjedzie po nas autokar, a w tym czasie razem z panią Bennett powiemy wam kto i z kim będzie miał przydzielony pokój.- powiadomiła nas nasza wychowawczyni.
-Pokoje zostały przydzielone wiekowo. Klasa III ma osobno od klasy II.- poinformowała nas druga.
-Horan i Sheeran pokój 20, Malik i Payn pokój 22, Jones i Khan pokój 23...
-A teraz dziewczyny, będziecie miały pokoje piętro nad chłopakami. Sheeran* i Peazer pokój 31, Morgan i Calder pokój 30...
-My będziemy miały pokój numer 36 w razie jakiś pytań tam możecie nas znaleźć.
-Przepraszam? - odezwał się Lou.
-Tak Louis?- zapytała miło moja wychowawczyni.
-Mi i Harremu nie przydzielono pokoju.- spojrzeliśmy na nią pytająco.
-Ah tak! Zapomniałam. Dyrektor kazał, abyście mieli wspólny pokój.- Mark? Ale przecież on nie wie, że się pogodziliśmy.- Macie pokój 21 między Edem, Niallem a Zaynem i Liamem.
-Tata tak chciał? - zapytał w szoku.
-Tak. A teraz dobierzcie się w pary z osobami, z którymi dzielicie pokój, autokar jedzie!- mogliśmy usłyszeć jęki chłopaków za nami. Spojrzałem na Lou, a on poruszył znacząco brwiami.
-Czyli lubisz kiedy jestem głośno?- zapytałem mojego chłopaka kiedy byliśmy już w autokarze. Zi, Liam, Pezz i Dani siedzieli na tyłach, a ja z Lou przed nimi, koło nas Ed z Niallem.
-Mhm. Baardzo głośno.- zacząłem się śmiać, Malik walnął mnie i Louisa w tył głowy.
-Nawet nie próbujcie.
-Boże dlaczego mamy koło nich pokoje.- westchnął załamany Liam.
-A my nad nimi! Cholera.- jęknęła Pezz.
-Żałuję, że się pogodzili.- dodał Ni, a my wybuchliśmy śmiechem na te komentarze.
-Niall możemy im zrobić to samo.- odezwał się rudzielec.- Założę się, że jesteś głośniejszy.- zaśmiał się. Horan przygryzł wargę i zarumienił się. Stop!
To nie była normalna reakcja z jego strony!  Tamten blondasek zaczął by się śmiać i już by opowiadał o różnych pozycjach, które mogą uprawiać i by się przede wszystkim nie rumienił.Czyżby coś ukrywał? Musze z nim porozmawiać.
-Oh Sheeran możesz sobie pomarzyć.- dodał Tommo.
Odwróciłem się w jego stronę i cmoknąłem go szybko w policzek.
-Prześpię się- mruknąłem i oparłem głowę w zagłębienie w jego szyi,  objął mnie w pasie i przybliżył do siebie.
-Śpij- pocałował mnie we włosy.


-Cisza nocna zaczyna się o 23. Nie pijecie alkoholu,  nie palicie- Mulat spojrzał na nią ze wzrokiem zabójcy. - Dobrze Zayn, osoby niepełnoletnie nie palą papierosów.
-Dziękuję. - uśmiechnął się do niej.
-Nie zażywacie narkotyków, a w swoich pokojach macie być do 12, o 9 rano wstajemy na śniadanie i to chyba wszytko?- spojrzała na wychowawczynie starszej klasy.
-Jeszcze jedno.- westchnęliśmy. Chce być już w pokoju i wtulić się w klatkę Lou, a nie słuchać co nam wolno, a czego nie wolno.- Nie zamieniacie się pokojami, a dziewczyny nie zostają u was na noc i na odwrót. A teraz możecie się udać do swoich pokoi.- No w końcu!
Chwyciłem swój bagaż i ruszyłem do swojego pokoju. Tommo otworzył drzwi i mnie przepuścił.
Na wprost znajdowało się duże okno, a po jego bokach dwa łóżka, które były oddzielone od siebie w odległości całej szerokości pomieszczenia,  przy nich były brązowe szafki nocne w kolorze ciemnego brązu,  a na nich stała lampka. Podłogę zrobił brązowy, włochaty dywan, na lewo stała ogromna szafa tego samego koloru co reszta mebli, a na prawo znajdowały się drzwi zapewne od łazienki.
-Na którym śpisz?- zapytałem.
-Na tobie.
-Mhm, tak, okey. A teraz tak na serio, na którym?
-Na tobie.- odwróciłem się w stronę szatyna, a ten uśmiechnął się niewinnie.
-Ught. Louu.- jęknąłem.
-A ty?
-Mi to jest obojętne.
-To wybieraj.- przewróciłem oczami i położyłem torbę obok łóżka, które stało po lewej stronie pokoju. Usiadłem i obserwowałem Tommo. On również odłożył swój bagaż i ruszył w moją stronę,  usiadł na mnie okrakiem i spojrzał mi w oczy jednocześnie obejmując moją szyję.- Gorąca noc w Paryżu,  co ty na to?- zaczął obdarowywać moją szyję krótkimi pocałunkami, automatycznie chwyciłem go za biodra.
-Podoba mi się ten pomysł.- przejechał palcem po moim policzku i połączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
-W końcu razem.- wyszeptał mi w usta. Włożyłem dłonie pod jego koszulkę i zacząłem nimi delikatnie i powoli jeździć w górę i dół.
-W końcu.- odszepnąłem. Złączyłem nasze usta w kolejnym pocałunku. Przejechałem językiem po jego dolnej wardze i już po chwili nasze języki zaczęły między sobą walkę o dominację,  Lou po chwili uległ,  przejechałem nim po jego podniebieniu i ścisnąłem jego biodra. Położyłem się na łóżku ciągnąc go za sobą.
-Zdejmuje ci ją.- warknął i szarpnął moją koszulkę, chwyciłem go za kark i ponownie pociągnąłem w dół, kiedy już pozbył się ze mnie zbędnego jak na razie materiału. Zacząłem całować jego szyję i zrobiłem na niej dwie malinki.
-EKHEM!- usłyszeliśmy kiedy zaczął jeździć językiem po moich obojczykach. Lou odskoczył ode mnie i usiadł opierając się o ścianę plecami. Spojrzałem w stronę drzwi, stali tam wszyscy z naszej paczki. Wywróciłem oczami i położyłem głowę na udach mojego chłopaka, a on zaczął się bawić moimi loczkami.
-Czego?- warknął.
-Wygrałem!- usłyszeliśmy krzyk Malika, a po chwili zaczął tańczyć swój taniec radości.- Mówiłem, że nie wytrzymają nawet 10 minut! Payn 10 dolarów.- wyciągnął dłoń w stronę Liama, a ten jęknął i wyciągnął z portfela pieniądze.
-Serio się o to założyliście?- spojrzałem na nich z niedowierzaniem.
-Można dzięki wam nieźle zarobić.- ponownie odezwał się mulat ze śmiechem.
-I tylko po to przyszliście?
-Właściwie to nie.- odezwała się Dann.- Kolacja za 10 minut.
-Kurwa wszyscy musieliście nas o tym powiadomić? Wystarczyłoby gdyby przyszła jedna osoba,  poinformowałaby nas i dała nam spokój.- narzekał Loui.
-Plus zakład. To na razie!- Perrie wyciągnęła ich wszystkich szybko kiedy Lou spojrzał na nich wzrokiem zabójcy i rzucił w nich poduszką.
-To na czym skończyliśmy?-  podciągnął mnie sobie na kolana.
-Kolacja skarbie.- musnąłem go po raz ostatni i wstałem,  założyłem na siebie koszulkę.
-A i jeszcze jedno!- w pokoju pojawił się Zayn.
-Czego ty człowieku jeszcze chcesz.
-Awww Tommo też cię kocham.
-Spierdalaj.
-Mów Zayn.- przerwałem ich monolog.
-Zamykajcie drzwi jak już chcecie się pieprzyć!- od razu wyszedł.
-Nienawidzę ich.- parsknąłem śmiechem.
------------
* Zmieniłam nazwisko Perrie, bo Edward Edwards.. XD
Wiem, że miałam dodać we wtorek ale kiedy już wróciłam od dentysty to moja mama 'Monika posprzątaj pokój, idź do sklepu' a kiedy już znalazłam czas i zdążyłam napisać dwa zdania to.. 'Monika kolacja' -.- A później nie miałam czasu i mam nadzieje, że nie ma sporo błędów bo pisałam ten rozdział w aplikacji, która ich nie pokazuje :/.
Nie ma jeszcze sceniki +18 wybaczcie.
A i może macie jakieś pomysły na sytuację Larrego w Paryżu?  :)

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 15

-Klasa III i II liceum stańcie w parach!- krzyknęła nauczycielka. Byliśmy już przed lotniskiem. Na nasze szczęście jakieś trzy osoby z naszej klasy nie mogły polecieć do Paryża, a ich miejsce zajęły Dani, Perrie i jej rudy braciszek, z którym się wszyscy lubiliśmy, ta trójka chodziła do osobnej klasy. Pezz z Edem byli bliźniakami ale nie byli do siebie w ogóle podobni. Gdyby ktoś ich poznał nie powiedziałby, że są rodzeństwem, a dopiero co bliźniakami. Perrie ma blond włosy, szczupłą figurę, a Edward (lepiej nie mówić do niego pełnym imieniem) był rudy, trochę przy sobie (zaczął ostatnio chodzić na siłownię) jedyną rzeczą, którą mają wspólną w wyglądzie to niebieskie tęczówki.-Tomlinson, gdzie masz swoją parę? Styles do Tomlinsona! Szybko nie mamy całego dnia!-współczułem im wychowawczyni. Tak jak chciała podszedłem do Lou. 
W nocy dużo myślałem i zdecydowałem z nim porozmawiać, żeby w końcu było tak jak wcześniej. Bo w końcu mnie nie zdradził.
Przeszliśmy już odprawę i siedzieliśmy w samolocie. Byłem ciekaw z kim będę miał pokój bo oczywiście ich wychowawczyni powiedziała, że wszystkiego dowiemy się na miejscu, wredna suka.
Aktualnie siedziałem na brzegu rzędu i wpatrywałem się w nicość. Rozmyślałem nad tym jak zacząć z nim rozmowę, co mu powiedzieć? 
'Skarbie przepraszam, że myślałem, że mnie z nią zdradziłeś' beznadziejnie to brzmiało. Zamknąłem na moment oczy ale oczywiście jak to u mnie bywa jakaś osoba mi to przerwała a mianowicie Niall.
-Hmm?- zdjąłem słuchawki i spojrzałem na blondyna.
-Idź do niego-szepnął.
-Co?- walnął się otwartą dłonią w czoło. 
-Idź. Do. Louisa.-powiedział robiąc odstępy między wyrazami.
-Nie jestem pewien czy...
-Tak. Stary powinieneś teraz do niego iść. No dalej, ja usiądę koło Eda na twoim miejscu, a ty idź kurwa do niego albo cię tam na rękach zaniosę. Chłopak się męczy ty też. Teraz.- powiedział surowo.
-Dobrze, dobrze tatusiu.- oberwałem z dłoni w tył szyi, na co się zaśmiałem. Udałem się w jego stronę. Siedział rząd dalej ode mnie. Głowę miał opartą o okno i nucił pod nosem jakąś piosenkę. Na szczęście ten rząd był dwuosobowy, a dzięki Markowi zyskaliśmy naszą paczką siedzenia z tyłu, a reszta uczni siedziała z przodu wraz z nauczycielami. 
Usiadłem koło Lou i chwile się w niego wpatrywałem, miał zamknięte oczy, a cień jego długich rzęs padał mu na policzki. Wyglądał uroczo, czekaj, on zawsze wygląda uroczo.
Mój uroczy anioł. 
Pochyliłem się nad jego ramieniem i musnąłem je ustami, a następnie szyje.
-Hazz?- otworzył szeroko oczy w zdziwieniu.
-Hej LouLou.- uśmiechnąłem się szeroko, a on po chwili zrobił to samo wychodząc z chwilowego szoku.
-Przesłuchałeś.- bardziej stwierdził niż zapytał.
-Mhm. Parę razy albo paręnaście razy.-zachichotał. Boże wielbić Danielle i jej mądry mózg.
-Przepraszam.- szepnął.
-Nie to ja przepraszam Lou. Zamiast cię posłuchać to uciekałem od problemu.
-Ale gdybym wcześniej z nią zerwał nie byłoby tego całego cyrku.
-Było minęło skarbie- ucałowałem go ponownie w szyje, robiąc mu przy tym małą malinkę.- Kocham cię.
-Ja ciebie też Harry- uśmiechnął się słodko. - A teraz mnie pocałuj bo oszaleje.
-Już się robi panie.- zaśmiałem się i złączyłem nasze wargi w powolnym, namiętny ale też i tęsknym pocałunku. Brakowało mi tego, cholernie brakowało ale w końcu to odzyskałem, odzyskałem jego. Kiedy się od siebie odsunęliśmy  pogłaskałem jego policzek.
-Tęskniłem.
-Ja też.
-Psss. Wiedźma idzie.- Poinformował nas Zayn, który siedział za nami. Niestety musiałem się odsunąć trochę od Lou, a jemu się to nie spodobało tak samo jak mi.
-Pieprzyć ją.- mruknął i ułożył głowę na moim ramieniu.
-Za 20 minut powinniśmy wylądować.- poinformowała nas.- Widzę, że bracia się pogodzili.-odeszła.
-W nocy dopiero będą się godzić. - usłyszałem głos Zayna, wszyscy zaczęli się śmiać jak opętani.
-Nie chce mieć koło nich pokoju.- dopowiedział Horan.
-To, że zaraz wylądujemy nie znaczy, że macie się śmiać na cały samolot- wiedźma wróciła.
-Panowie i panie słyszycie? Styyypaaa.- odezwał się Louis, a my ponownie wybuchliśmy śmiechem.
-Tomlinson nie bądź taki bezczelny!- podniosła głos.
-Niech pani nie krzyczy zakłóca pani podróż innym.
-Porozmawiam z twoim ojcem o twoim zachowaniu!
-Pół tonu niżej- uśmiechnął się bezczelnie.-Od 8 do 16 może go pani znaleźć w gabinecie dyrektora, proszę pani.- okey, dusiłem się z innymi ze śmiechu.
-Nie będziesz mi mówił bachorze co mam robić.
-Proszę zapiąć pasy zaraz lądujemy.- odezwała się stewardesa. Nauczycielka powiedziała coś pod nosem i gwałtownie się odwróciła wracając na swoje miejsce.
-Boże Tommo dawno nie widziałam jej aż tak wkurwionej.
-Ma się ten dar Pezz.- zachichotałem.
-Pół tonu niżej. Do mnie tak nie mówisz kochanie.- zaśmiałem się.
-Bo lubię jak jesteś głośno kochanie.
-Booożeee- usłyszeliśmy głosy naszych przyjaciół za nami.
Czułem, że to będzie niezapomniana wycieczka. 
---------------------
Hejka.
Wiem, że krótki ale nie wiedziałam do końca co dalej napisać, a chciałam dzisiaj coś dodać.
W następnym będzie długo wyczekiwany moment +18 zboczuszki:)

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 14

Louis.
-Lou? Heej! Co ty tu skarbie robisz?
-Cześć Eleanor. Mogę wejść? 
-Jasne.
-Musimy pogadać.- wszedłem do środka.
-Um okey. Chcesz coś do picia skarbie?
-Nie i nie mów do mnie skarbie.
-Chodź. - machnęła ręką w stronę swojego pokoju i ruszyła, a ja za nią.- Usiądźmy- złapała mnie za rękę i zaprowadziła w stronę swojego łóżka. Usiadłem po turecku naprzeciwko dziewczyny, wyjąłem telefon i położyłem go sobie między nogi.- To o czym chciałeś porozmawiać? - zapytała ze zbyt przesłodzonym tonem.
-O tym co stało się jaki czas w szkole. - poprawiła nerwowo grzywkę.- Dlaczego powiedziałaś, że się z tobą przespałem? Skoro doskonale wiem, że tego nie zrobiłem. Po co kłamałaś?
-Ja...
-Jeszcze nie skończyłem. A po za tym zerwałem z tobą, a ty nadal się do mnie kleisz jakbyśmy byli razem. I proszę cię o to, żebyś przestała. Teraz skończyłem.- gwałtownie wstała i zaczęła chodzić po pokoju w kółko.
-Po co kłamałam? Chcesz wiedzieć!? Przez niego. Przez tego popieprzonego Stylesa bo mi cię zabrał! Co ty taki zdziwiony?  Myślałeś, że nie wiem!?
-Nie wiem o czym ty mówisz.
-No proszę i kto tu teraz kłamie!?
-Eleanor uspokój się.- głos mi drżał. Przecież byliśmy dyskretni przynajmniej mi się tak wydawało. Usiadła i próbowała się uspokoić. -Dlaczego to powiedziałaś?  
-Wiem wszystko. Wiem, że jesteś ups, raczej byłeś z Harrym- uśmiechnęła się chamsko- Wiedziałam, że on wtedy był w łazience. 
-Skąd?- zapytałem szybko. 
-Kiedy spytałeś się mnie czy pójdziemy do łazienki bo chcesz o czymś pogadać natychmiast,  wtedy podszedł do ciebie Zayn i chciał jakiś tam zeszyt. Zobaczyłam jak tam wchodził. Tak samo widziałam jak razem na urodzinach Malika wychodziliście z łazienki cali czerwoni i roztrzepani. Louis nie byliście wcale dyskretni! Chciałam się zemścić.- uśmiechnęła się chamsko. Gdyby nie to, że jest dziewczyną przywaliłbym jej.- Pomyślałam, że to będzie niezły pomysł i zabawa! Nawet nie wiesz jak się przy tym nieźle bawiłam!- zaczęła się śmiać.- Biedny Harry myśli, że go ze mną zdradziłeś i chyba szybko ci tego nie wybaczy. Oh! Jaka szkoda.
Nie jestem damskim bokserem ale przegięła, moja dłoń znalazła się na jej policzku.
-Jesteś suką- jej twarz była cała czerwona od złości i zszokowana.- Największą szmatą jaką w życiu poznałem. Chcesz coś wiedzieć?  Cały czas udawałem. Nie kocham cię i nigdy nie kochałem. Byłaś z gejem bo nim cały czas byłem, ty byłaś tylko nędzną przykrywką. A teraz dziękuję za wyjaśnienia- podniosłem telefon i pomachałem nim przed jej twarzą- teraz Hazz mi wybaczy. Wszystko nagrałem. Żegnam cię Eleanor.- wstałem i zbiegłem szybko na dół, a zaraz się wróciłem na górę- A i jeszcze coś- stanąłem w progu, a ona trzymała się za policzek.- Z Hazzą jest lepiej w łóżku, ty nawet nie umiesz porządnie uprawiać seksu, nie wspominając o twoich nieudanych lodach- teraz to ja zaśmiałem się chamsko- Plus kiedy to robiłaś wyobrażałem sobie jego. Jedyny sposób, żeby przy tobie dojść ups.
-Spierdalaj! Nie pokazuj mi się nigdy więcej na oczy! Pedał! Ciota zjebana z ciebie!- wstała i popchnęła mnie- Wypierdalaj! 
-Z miłą chęcią i wzajemnie też nie chce cię więcej na oczy widzieć.- udałem się na dół, ubrałem szybko buty.-Kocham cię Curly- powiedziałem do telefonu i wyłączyłem nagrywanie. Ruszyłem w stronę domu Nialla i wszedłem tam jak do siebie. Dwójka nastolatków siedziała w salonie, jakiś film leciał w tle ale oni nawet nie zwracali na niego uwagi. Opadłem na fotel.
-I?- zapytali w tym samym czasie.
-Nie rozumiem. Jak ja mogłem być z taką szmatą.-wybuchneli śmiechem. 
-Masz to?- zapytała dziewczyna. 
-Mam. 
-Okey. Przesłuchajmy to i mi wyślesz, pokaże to jutro Harremu. Jutro po szkole do was wpadnę i mu to pokaże. 
-Kurwa. 
-Co jest?- zapytał Ni.
-Róża, nie dałem mu jej dzisiaj. 
-Oh dasz mu setki innych później. Włącz to!- pogoniła mnie Dani.
Harry.
Wyszedłem z łazienki i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Miałem nadzieję, że ten czerwony kwiat leży na moim łóżku z uroczą karteczką. 
Stara się. Widzę to chce mu wybaczyć i może to zrobię. Nie mogę już tak dłużej, tęsknię za nim i to cholernie. Przecież tyle par się nawzajem zdradziło i jakoś później się schodziło. Dam mu szansę to naprawić. 
 Wszedłem do pokoju, a moim oczom ukazał się wazon z kilkoma różami, niektóre już zwiędły, a ich listki trzymałem w pudełku po butach pod łóżkiem razem z liścikami. Zrzuciłem z siebie ręcznik i ubrałem czerwone bokserki. Odwróciłem się w stronę łóżka, czegoś mi tu brakowało, a mianowicie róży i liściku. Usiadłem, aż tak szybko się poddał? Przejechałem dłonią po poduszce gdzie zawsze znajdowały się te dwie rzeczy. Zapomniał? Może sobie mnie odpuścił? 
-Jest z nią- odezwał się głosik w mojej głowie.- Pewnie nieźle się bawią. 
Pewnie tak. Pare łez spłyneło po moich policzkach. Czego ja się spodziewałem, że do mnie wróci? Do nudnego dzieciaka, który nie ma swojej rodziny? Jestem naiwny, cholernie naiwny. 
Wyciągnąłem pudełko i zacząłem czytać wszystkie karteczki. Położyłem się i zacząłem płakać, płakać jak dziecko. 
Danielle.
-Hej Hazz, może do ciebie wpadnę po szkole? Znalazłam świetny filmik w internecie! Na pewno ci się spodoba.-uśmiechnęłam się promiennie. Lou się udało, wszytko jest wyjaśnione. Oczywiście, gdy go tylko przesłuchałam przeprosiłam szatyna za to, że mu nie uwierzyłam do końca. 
-Nie, nie dzięki. Musze się pakować na jutro.
-Oj to tylko pakowanie. Nie znajdziesz chwili dla przyjaciółki? 
-Przykro mi Dann ale nie mam ochoty na żadne świetne filmiki.
-Oh um okey. Idę na angielski na razie.- odeszłam zawiedziona, to, że on nie chce nie oznacza, że tak szybko się poddam. Na pewno nie. Przeszłam koło Lou i pomachałam przecząco głową. Posmutniał i spuścił głowę w dół. Wyciągnęłam telefon i usiadłam na krześle koło Perrie.
-I jak?-zapytała. 
-Nie chce, żebym do niego przyszła ale i tak to zrobię.- skinęła głową- Musze napisać sms do Lou.- odblokowałam ekran i weszłam w wiadomości. Szwagier (zaczęłam tak na niego mówić wtedy kiedy Harry powiedział mi, że są razem).

Do: Szwagier.
Nie zgodził się ale i tak do was przyjdę. Nie trać nadziei.

-Panno Peazer proszę odłożyć telefon!
Po lekcjach podeszłam do Lou. 
-Jest w domu? 
-Mhm. Znaczy powinien być, skończył godzinę temu.
-To idziemy. 
-Myślisz, że się uda?- zapytał kiedy byliśmy w połowie drogi. 
-Tak.
-A jeżeli nie będzie chciał cię słuchać? 
-Louis! Nie bądź takim pesymistą! Uda się, musi.
Weszliśmy do jego domu, ściągnęłam buty, a torbę położyłam koło nich. 
-Będę u siebie, a i Danielle?
-Tak? 
-Chwila- wszedł do swojego pokoju po sekundzie wrócił z.. różą i kartkeczką.-Przekażesz mu ją? 
-Pewnie. Mogę? 
-Mhm.

Naprawdę tęsknię. 
Wszystko zostanie wyjaśnione. 
Jesteś wspaniały Hazz.
Kocham Cię. 
Twój Lou.
Dobranoc. 
Wczoraj nie zdążyłem wybacz skarbie. 
Tak więc miłego dnia.

Podniosłam wzrok na niego.
-Dlaczego Li nie jest takim romantykiem?- zaśmiał się. -Idę trzymaj kciuki.
Weszłam do jego pokoju i usiadłam na biurku. Zaczęłam się rozglądać. Nie zobaczyłam żadnej walizki czyli chciał mnie zwyczajnie spławić? Zobaczyłam go, leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach, zatopiony pod kołdrą. Zeskoczyłam z mebla i kucnęłam przed jego twarzą, wcześniej kładąc rzeczy od Lou na stoliku nocnym. Podniosłam dłoń i zacisnęłam mu nos tak, że nie mógł przez niego oddychać. Natychmiast otworzył oczy przestraszony. Zdjął słuchawki i spojrzał na mnie.
-Nie widzę, żebyś się pakował.
-Co tu robisz?
-Miłe przywitanie. Posuń się. Na stoliku masz coś od Louisa.
-Nie chce noc od niego. - ale zerknąłeś- pomyślałam.
-No posuń się Hazz. Obejrzymy, a raczej przesłuchamy coś.
-Nie mam na to ochoty, rozumiesz? Wyjdziesz?  Albo nie wiesz co? Sam to zrobię.
-Czekaj! Hazz proszę tylko tego wysłuchaj.
-Nie.- zaczął się ubierać. Nie tracąc czasu włączyłam nagranie.

-Lou? Heej! Co ty tutaj skarbie robisz?
-Cześć Eleanor mogę wejść? 
-Jasne.

-Co to?- zatrzymał się i spojrzał na mnie podejrzliwie. Zastopowałam.
-Sam się dowiedz.- pokręcił przecząco głową.

-Musimy pogadać.
-Um okey. Chcesz coś do picia skarbie? 
-Nie i nie mów do mnie skarbie.

Stop. Spojrzałam na niego błagalnie. -Hazz jeżeli tego przesłuchasz wszystkiego się dowiesz. Co ci szkodzi?
-Dobra. Okey nich ci będzie.- usiadł koło mnie. Przesłuchaliśmy całość dwa razy. Bo za pierwszym Styles nie mógł w to uwierzyć. -To znaczy, że mnie nie zdradził? Boże byłem taki głupi.- oparł ręce o kolana i przykrył nimi twarz.
-Pójdziesz do niego? Musicie porozmawiać.
-Nie, nie teraz. Ja... muszę to wszystko przemyśleć.
-Dobrze.- nastała chwila ciszy.
-Dani? Ale on przecież mówił, że idzie do Li a...
-Umówił się ze mną. Przepraszam, że cię okłamaliśmy. To ja to wymyśliłam on nawet nie chciał do niej iść.
-Oh, nic się nie stało. Możesz mi to przesłać?
-Tak już to robię.
-Dzięki.-powiedział kiedy miał to już na swoim telefonie.
- Ja już pójdę. Przemyśl to i mam nadzieje, że Lou dalej będzie moim szwagrem- zaśmiałam się. Dostrzegłam u niego małe skinienie głową przez co na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Pa i dziękuję- przytulił mnie.
-Proszę paa!- pocałowałam go w policzek i wyszłam. Szybko wbiegłam do pokoju Tommo i zatańczyłam taniec zwycięstwa.- Udało się! - wstał od biurka i mnie przytulił tak, że nie mogłam oddychać.
-Jesteś wspaniała- szepnął mi do ucha.
-Wiem, wiem.
-Mogę do niego iść?
-Nie.- jego uśmiech zszedł. -Musi to przemyśleć ale wszystko jest po dobrej stronie. Muszę już iść- pożegnałam się z nim i jeszcze ze dwa razy musiałam mu obiecać, że wszystko będzie już dobrze.
-----------------
Długiii coś ten rozdział chyba hah.
Ale to dobrze c'nie?
W następnym będzie Paryż, Francja i duuużooo słodkości ♡.
Cieszycie się, że wszystko zostało już wyjaśnione?
Miłego dnia kochani :*

środa, 7 stycznia 2015

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 13

Louis
-Nie, nie, po prostu ,nie Liam!- stałem oparty o szafki, a Danielle i Liam się sprzeczali. Oczywiście moje prośby o to, żeby anulować ten ich plan A poszły się jebać. Zayn i Niall zaczepili Hazze, a Li próbował przekonać Dani do ich głupiego pomysłu.
-Dlaczego nie? Pogadają, Lou mu wszystko wyjaśni i po sprawie.
-Ty sobie chyba ze mnie żartujesz!  Hazz mu nigdy tego nie wybaczy.
-Ale on go nie zdradził! -prychnęła.
-Jasne.- odwróciła się do niego bokiem, a do mnie plecami.
-Nie zdradziłem go- mruknąłem. Brązowoka odwróciła się do mnie przodem.
-Tak? Pewnie, a Harry się przesłyszał.
-Nie. Zdradziłem. Go.
-To po co ona w takim razie to mówiła!?
-Nie wiem.- odepchnąłem się od szafek.- Ale się dowiem.
-Niby jak?
-Mam pla....
-Dann?- obróciłem się i ujżałem mojego anioła. Jego twarz była bladsza, a oczy smutne.
-Oh Harry, co ty tu robisz?
-Chciałem się dowiedzieć o co chodzi.- spojrzała na niego ze znakiem zapytania na twarzy.
-Nie rozumiem.
-Spiskujecie czy co?- odsunął się ode mnie.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Nie jestem głupi. Wcale nie widziałem jak Niall z Zaynem sprawdzali schowek na miotły i tak nagle się mną zainteresowali. Wcale nie widziałem jak kłóciłaś się z Liamem, gdzie zakładam, że chodziło o mnie. Wcale nie widziałem tego jak ci dwaj- wskazał na Malika i Horana- chcieli mnie potajemnie wepchnąć do schowka, a na moje szczęście im się to nie udało bo naszej kochanej woźnej zachciało się tam iść. -Okey, wow nie sądziłem, że Harry jest taki spostrzegawczy.- Ale myślałem, że chociaż ty zostaniesz ze mną.
-Harry to nie tak jak myślisz.
-Zabawne. On też mi to mówił i co? Wyszło na to, że zdradził mnie z pierwszą lepszą kurwą.- odwrócił się i ruszył.
-Harry- zawołałem i podążyłem za nim.- Harry!- zawołałem ponownie.
-Czego?- kilkoro uczni się na nas spojrzało. Pewnie szukali nowej sensacji jaką była poprzednia sytuacja. "Synowie dyrektora się pobili, słyszeliście? ", "to prawda, że Styles przyjebał Louisowi?", "ciekawe o co poszło", "podobno Tomlinson był mu winien kase" z tego ostatniego nieźle się uśmiałem. Ludzie nie mają swojego życia i muszą plotkować na temat naszego. Masakra.
-Ja chciałem.... że to nie jest i...
-Nie potrafisz się nawet wysłowić- zakpił. Wziąłem głęboki wdech. Zrobiłem krok do przodu, tak aby tylko on to słyszał i ściszyłem głos.
-Nie kiedy patrzę w twoje oczy, nie kiedy słyszę twój głos, nie kiedy czuje twój zapach, nie kiedy stoje tak blisko ciebie po tak długim czasie.- nie odpowiedział. Spuścił głowę i zaczął bawić się palcami.- Pójdziesz ze mną? Porozmawiajmy. - pokręcił głową- Hazz, proszę skarbie.
-Nie- szepnął.
-Proszę- mój jeden krok do przodu.
-Nie- jego jeden krok do tyłu.
-Dobrze, dobrze. Ja tylko chciałem eh.. Dani nic nie zrobiła. To chyba tyle. Pojutrze jest wycieczka i chciałem ci tylko życzyć miłego czasu bo nie wiem czy będziesz chciał ze mną w ogóle rozmawiać i ten. Ja już pójdę- zrobiłem pare kroków do tyłu, przodem do niego, ostatni raz spojrzałem w jego smutne tęczówki i się odwróciłem.
Dzwonek i następna lekcja, myślenie o nim i o moim planie, żeby odzyskać sens mojego życia.


Opadłem zmęczony na łóżko. Róże położyłem na stoliku nocnym i przekręciłem się na plecy. Zamknąłem powieki, chciałem się zdrzemnąć ale ktoś zniszczył mój plan.

Od: Danielle.
Park koło twojego domu za 10 minut.

Do: Danielle.
Po co?

Od: Danielle.
Nie pytaj tylko się zbieraj. To twoja ostatnia szansa na pomoc z mojej strony. 

Natychmiast wstałem, ubrałem na sobie bluzę, którą wcześniej podniosłem z podłogi i zszedłem na dół. Usiadłem na podłodze i zawiązywałem buty.
-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytała moja mama. Za nią stanął Hazz.
-Umówiłem się na spotkanie z... - kurde, przecież nie mogę powiedzieć, że z Danielle bo Harry pomyśli, że znowu wymyślimy jakiś plan.
-Z?
-Z Liamem.- Loczek prychnął.
-Po co kłamiesz?- odezwał się.
-Dlaczego uważasz, że kłamie? - wstałem i otrzepałem spodnie.
-Dani miała dzisiaj spędzić czas z Liamem.- kurwa ja to mam szczęście- Ups wpadłeś ponownie. Nie możesz od razu powiesić, że idziesz do tej suki?
-Harry! Słownictwo!- skarciła go matka.
-Musze iść- wyszedłem i otarłem łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Włożyłem słuchawki w uszy i puściłem jakąś muzykę, po 5 minutach byłem na miejscu.  Zacząłem się rozglądać dopóki nie ujrzałem Peazer, która szła w moją stronę,  wyłączyłem muzykę i ściągnąłem słuchawki. 
-Hej.
-Hej. Przejdziemy się?
-Jasne.
Ruszyliśmy w ciszy, którą przerwała dziewczyna. 
-Co ty taki smutny?
-Powiedziałem mamie, że idę do Liama, Harry to usłyszał i powiedział, że on spędza dzisiaj czas z tobą i myśli, że poszedłem do Calder.- opuściłem głowę i zacząłem kopać szyszkę. Dziewczyna stanęła i włożyła dłonie w swoją skórzaną kurtkę. 
-Hmm.. w sumie miał racje.
-Co!?- ruszyła, a ja podbiegłem do niej.-Danielle? O co chodzi? 
-Najpierw odpowiedz mi na parę ważnych pytań.
-Okeey?- ponownie stanęła i spojrzała mi w oczy, jej wzrok wywiercał mi dziurę w głowie.
-Spójrz na mnie- powiedziała, kiedy zacząłem wpatrywać się w swoje trampki.- Zdradziłeś go?
-Nie.
-Na pewno? 
-Tak.
-Kochasz go?
-Nad życie. 
-Zrobiłbyś dla niego wszystko? 
-Bez zastanowienia. 
-Uh no dobra. - ruszyła dalej.
-Dan, powiesz mi w końcu co ci chodzi po głowie? 
-Gdzie ona mieszka? 
-Koło Nialla.- podniosła brew.- Zaprowadzę nas. Powiesz? 
-Masz dużo pamięci w telefonie? 
-Tak. Dan? Mów. 
-Idziemy do tej suki.
-To wiem, a co dalej? 
-Włączysz dyktafon. Zapukasz, wejdziesz,  wypytasz ją dlaczego to powiedziała skoro się z nią nie przespałeś, może dostaniesz odpowiedź, a może i nie i wyjdziesz. Proste?  Proste. Później mi to wyślesz, a ja to pokaże jutro Hazzie bo z tobą nie chce rozmawiać. Przemyśli to i ci wybaczy. Koniec.
-Sama to wymyśliłaś?
-Tak. Wiesz matma to taki interesujący przedmiot, że zaczęłam nad tym wszystkim rozmyślać.- wzruszyła ramionami.
-Jesteś wspaniała- rzuciłem się na nią i mocno ją przytuliłem, poklepała mnie po plecach.
-No już. Louis dusisz mnie!- zaśmiała się. Odsunąłem się od niej z bananem na twarzy.
-Dziękuję. 
-Później mi podziękujesz, a teraz chodź. 
Po chwili byłyśmy niedaleko jej domu. 
-Tu mieszka Horan?
-Yup. Przyjdę do was kiedy skończę. 
-Powodzenia- przytuliła mnie i odeszła. Ruszyłem do przodu,  włączyłem dyktafon, wziąłem głęboki oddech i zapukałem.
-Lou? Heej! Co ty tu skarbie robisz. 
-Cześć Eleanor. Mogę wejść? 
-Jasne.
-------------
PRZEPRASZAM, że musieliście tyle czekać:(.
Jak tam minął Wam sylwester miśki?
Jutro wracam do Niemiec i będę miała w uuuuj dużo czasu w autokarze na pisanie następnego rozdziału. 
Tak więc miłego wieczoru kocham Was! :*
2 komentarze next:)