Dan
-Jak myślisz czarna czy biała?
-Nawet jak będziesz miała na sobie worek na śmieci to i tak każdy będzie się za tobą oglądać.
-Bo mi na tym zależy. To którą założyć? -przyłożyła do siebie najpierw jasną, a później ciemną sukienkę. Przygryzłam wargę i przechyliłam głowę.
-Biała. -podskoczyła i mruknęła ciche 'dzięki'.- Pomożesz mi z nimi?
-Jasne, usiądź na podłodze. - zsunęłam się z łóżka, podłączyłam prostownice do kontaktu i podałam przedmiot przyjaciółce. - Będzie z nimi trochę roboty.
Kiedy ona prostowała mi włosy, ja postanowiłam zająć się swoim makijażem.
-A tak przy okazji jak wam się układa?
-Dobrze.
-A jak tam wasze życie sek...
-Perrie! Przestań!- zarumieniłam się.
-Ale...
-Gdzie idziemy? - zmieniłam szybko temat.
Zaczęła opowiadać mi pewną historię z jej 18nastki.
-I wtedy - wydusiła przez śmiech - ona tak po prostu...
-Hejka.- w pokoju nagle pojawiła się Eleanor.- Widzę, że się gdzieś wybieracie.- zamknęła drzwi i się o nie oparła.
-Skądże. Robimy sobie tylko babski wieczór. -parsknęła śmiechem i podeszła do łóżka.
-I do tego jest wam potrzebny makijaż i sukienki? - podniosła brew.
-Nie twój interes. -syknęła Pezz.
-Idę z wami.- oświadczyła. Spojrzałam na blondynkę i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Możesz sobie pomarzyć. Dani został ostatni kosmyk!
-Dzięki Bogu.
-Dziewczyny, dziewczyny - usiadła naprzeciwko nas i założyła nogę na nogę. - Takie wyjścia są zakazane, jeżeli mi nie pozwolicie nasze kochane nauczycielki się o tym dowiedzą. To jak?- na jej usta wstąpił złośliwy uśmieszek.
-Mam nadzieje, że Louis zrobi loda Harremu na twoich oczach żmijo.
-Ochyda!- przybiłyśmy piątkę.
-O 20 bądź gotowa, a teraz wypad.- zwróciłam się do niej, mruknęła coś pod nosem i już jej nie było.
Harry
-Zayn jak do cholery chcesz przekupić recepcjoniste? - czekaliśmy u nas w pokoju na dziewczyny. Założyłem na siebie granatową koszule, rozpiąłem 3 guziki od góry, a następnie usiadłem na kolanach u Lou.
-To będzie najgorsze pare minut w moim życiu ale uda mi się.
-Chce go poderwać.- wtrącił się Liam.
-Co?- wydusiłem z siebie.
-Niechcący wylałem wczoraj sok na moją pościel, podeszłem do recepcji po nową, a tam stał on i zaczął do mnie zarywać. Dzisiaj to wykorzystam.
-Może powiesz im więcej szczegółów? - zaśmiał się Li.
-Chce wiedzieć! - odezwałem się.
-Więc- zabrał głos Payn- Kiedy Zayn powiedział mu, że rozlał sok ten się zapytał czy przy padkiem to nie było mleko, ten podtekst seksualny.
-Miał na myśli...
-Sperme.- przerwał mi Malik. Pokój wypełnił śmiech naszej piątki.
-Jesteśmy!- do pokoju weszły dziewczyny, a za nimi Eleanor?!
-Co ona tu robi?- warknął Lou. Dałem mu buziaka w policzek. We dwie wytłumaczyły nam wszystko.
-Też się ciesze, że z wami idę. Nowa para?- spojrzała na Eda i Nialla.
-Nie twój interes. - odezwał się rudzielec.
~•~•~•~
-Nie wierzę, w to, że mój chłopak zarywa do innego.- powiedziała z rozbawieniem blondynka.
-Niefajne uczucie co nie?- odezwała się brunetka. Wszyscy zgromiliśmy ją wzrokiem.
-Dani nawet nie chce wiedzieć ile czasu się z nimi męczyłaś.- odezwałem się do przyjaciółki.
-Nawet mi nic o tym nie mów.
-Perrie się nieźle napracowała.
-Ale efekt jest piękny.
-I w tych i w tych wyglądasz cudownie. - odezwał się chłopak mulatki.
-Dziękuję Li.
-Idziemy.- wyminął nas Malik.
~•~•~•~
-Nie!
-Louis- ponownie się odezwałem.
-Nie zgadzam się! - dalej stawał na swoim.
-Lou.- położyłem mu dłonie na ramionach.
-Nie i koniec.
-Dlaczego?!- tupnąłem nogą i założyłem ręce na klatce.
-Nie chce, żeby ci się coś stało.
-Przecież nic się nie stanie. - westchnąłem.- Będziesz przy mnie.
-Harry nie.
-Dlaczego go słuchasz? To twoje ciało i możesz z nim robić co chcesz.
-Eleanor odwal się.- syknął.
-Mam racje.- odepchnęła się od muru i zarzuciła mi rękę za ramie.- Harry mam racje?- spojrzałem na nią, a następnie na Lou. Przygryzłem warge, ledwo widocznie kiwnąłem głową i ją opuściłem.
-Świetnie! - podszedł do muru i walnął w niego pięścią.
-Nie jest twoją własnością.
-El bądź już cicho.- odezwał się Liam. Przewróciła oczami. Kiedy Lou miał zamiar na nią jak zakładam nawrzeszczeć pojawił się Zayn.
-Dla każdego na parę.
-Nie jest parzyście.- odezwał się Niall.
-Eleanor z Pezz razem palą.- wzruszył ramionami. Podał mi blanta.
-Na pewno nie zrobię tego z Hazzą! On w ogóle tego nie tknie!- Tommo nie dawał za wygraną.
-Pozwól mu wybrać czy to zrobi czy nie.
-Mówiłem ci już żebyś się od niego odjebała!
-Chodź Harry, razem zapalimy.- złapała mnie za rękę i zaprowadziła pod mur.
-Lou? Chodź. - odezwała się bliźniaczka. Spojrzał na mnie błagalnie.
-Harry twoja kolej.- odwróciłem od niego wzrok i zaciągnąłem się narkotykiem, przytrzymałem dym chwile w płucach i wypuśiłem go powoli z ust.
Kiedy skończyliśmy jarać weszliśmy do klubu. Zayn z Edem, z racji tego, że mieli 18naście lat poszli do baru po piwa i drinki dla dziewczyn.
-Loulou- zwróciłem się do chłopaka, a on nawet nie zareagował dalej na mnie obrażony. -Loulou!- krzyknąłem. Zacząłem dźgać go palcem w policzek. Złapał mnie za nadgarstek i odsunął moją dłoń od siebie.
-Zostaw mnie w spokoju! - przybliżyłem się bliżej niego, żeby mógł mnie lepiej słyszeć.
-To nie fair! Z jakiej racji ty możesz to robić, a ja nie?
-Tommo idź do Eda po drinki.- odezwał się mulat. Zobaczyłem ulgę na twarzy szatyna.
Wziąłem swoją szklankę z alkoholem i upiłem z niej łyk. Kiedy wszyscy byli po jednym piwie, dziewczyny wyciągnęły chłopców na parkiet.
-Louis zatańczymy?
-Nie.
-Harry chodź ja z tobą zatańcze.- Eleanor chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła na parkiet.
Louis
Byłem wkurzony. Nie tak bardzo na Harrego jak na nią. Po co ona tu z nami przyszła. Mieszała tylko mojemu loczkowi w głowie. Jest on młody i chce wszystkiego spróbować. Rozumiem go, sam zresztą jestem tylko rok od niego starszy. Tylko, że się o niego martwię. Zraniło mnie to, że zamiast posłuchać mnie to wybrał ją. Jeszcze na dodatek teraz z nią tańczy! Ślepy by zauważył, że robi to wszystko tylko po to, żeby mnie wkurzyć, bo napewno nie robi tego wszystkiego z sympatii do Hazzy. Ona go nawet nie lubi!
-Louis?
-Tak Ni?
-Nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebyśmy zatańczyli?- pomachałem przecząco głową. Kto by pomyślał, że nasz kochany Irlandczyk będzie miał chłopaka, a w dodatku okaże się nim Sheeran.
-Nie, idźcie. - kiedy wstali złapałem starszego za nadgarstek.- Kupisz mi jeszcze jedno? - pokiwał głową, podałem mu pieniądze i już po chwili brałem łyk piwa.
Ciągle ich obserwowałem, a kiedy dziewczyna to zauważyła zaczęła się jeszcze bardziej do niego kleić.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, przy barze siedział jakiś blondyn i patrzył na mnie, na oko ma jakieś 20 lat. Uśmiechnął się do mnie i mi pomachał, odwzajemniłem gest, który okazał się błędem. Ponownie przeniosłem wzrok na nich. Hazz ją obrócił dookoła jej osi, a ona zarzuciła mu ręce za szyję. Zacisnąłem dłoń w pięść.
-Hej przystonniaczku. - usłyszałem głos. Spojrzałem na blondyna.
-Cześć.
-Co taki słodziak jak ty robi tu sam?- wzruszyłem ramionami i upałem następny łyk napoju.- Zatańczymy?
-Co mi szkodzi.- na szczęście mój francuski był na tyle dobry, że mogłem się z każdym dogadać. Odłożyłem szklankę i ruszyłem za nim. Zaczęliśmy tańczyć po jakimś czasie odwróciłem się do niego tyłem, on korzystając z okazji złapał mnie za biodra. Z tego miejsca miałem idealny widok na nich. Dziewczyna wyszeptała mu coś na ucho, odwrócił się i spojrzał na nas. Otworzył szeroko oczy, zrobił jeden krok w moją stronę i na nim zaprzestał. Nieznajomy odwrócił mnie do siebie i przysuną bliżej siebie. Odwróciłem głowę i zobaczyłem smutek na twarzy mojego chłopaka. Harry odszedł, a za nim ruszyła Eleanor. Przeprosiłem blondyna i odsunąłem się od chłopaka. Ruszyłem w stronę wyjścia, popchnąłem drzwi, wieczorny wiatr sprawił, że na moim ciele pojawiły się dreszcze. Rozejrzałem się, zobaczyłem loczka siedzącego pod murem i El stojąca nad nim z zadowolonym uśmiechem. Ruszyłem w ich kierunku.
-Harry?- podniósł głowę, a z oczu leciały mu łzy. -Oh Hazz.- uklęknąłem koło niego.
-A ty co tu robisz?
-Odwal się.
-Idź do swojego kochanka.
-Odejdź. -tym razem odezwał się on.
-Co?- wydusiłem z siebie.
-Widzisz nie chce cię tu.- spojrzał na brunetke i ponownie się odezwał.
-Eleanor odejdź.
-Ale Harry.
-Odejdź!- skrzywiła się i ponownie weszła do klubu.- Co tu robisz?
-Jak to co? Przyszedłem do ciebie kochanie.
-Po co?- wstał.
-Żeby cię przeprosić.- stanąłem przed nim. Otarłem mu z policzków łzy.
-Nie wolisz tańczyć z nim?- w jego głosie usłyszałem jad.
-Nie.- przytuliłem go- Nie mogłem już na was patrzeć dlatego z nim tańczyłem.
-Ze mną nie chciałeś. - podniosłem jego głowę i zatonąłem w jego zielonych tęczówkach.
-Bo byłem wkurzony.
-Ale już nie jesteś?
-Nie.- uśmiechnąłem się delikatnie i cmoknąłem go w usta. Staliśmy tak chwile w uścisku.
-Lou!- pisnął.
-Hazz co jest? - odsunąłem go od siebie. Patrzył za mnie ze strachem i zachwytem.
-Loulou! Tu idzie kosmita!
-Co?- zaśmiałem się i spojrzałem za siebie. W naszą stronę szedł normalny chłopak.
-Lou kosmita!- oh zapomniałem loczek jest dalej zjarany. Chłopak spojrzał na nas zmieszany.
-Przepraszam za niego.- parsknął śmiechem.
-Nie ma sprawy. Mogę odebrać to jako komplement.
-Jak chcesz.
-Wiesz muszę być naprawdę nieźle przystojny skoro twój...
-Chłopak.
-Skoro twój chłopak uważa mnie za gościa z nie tej planety.
-Można i tak.- zaśmiałem się. - Wracamy tam?
-Tak! Ale nie będziesz już z nim tańczył? - posmutniał.
-Nie, tylko i wyłącznie z tobą. - uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się te prześliczne dołeczki.- Lou, a kosmita też z nami idzie?- szepnął, a raczej tak mu się wydawało. Chłopak wybuchł głośnym śmiechem.
-Po prostu Danny.
-Louis.- podałem mu dłoń. - A to jest Harry.
-Cześć Harry.- pomachał mu, młodszy zmarszczył brwi.
-Loulou, a od kiedy kosmici mówią po angielsku? - ponownie wybuchliśmy śmiechem.
-Od zawsze Hazz, od zawsze.
----------
W końcu koniec tego rozdziału! Uff. Musiałam przepisać 8 kartek A4 a to jest naprawdę męczące.
(Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam ale nie mam już sił tego sprawdzać.)
Dobranoc kochani xx
1 komentarz:
Czekam na następny :)
Prześlij komentarz