● Harry ●
Wstałem, nie raczej przeniosłem się do miejsca zwanym piekłem. Głowa mnie strasznie bolała, a w gardle czułem suchość. Woda, potrzebuję wody i to natychmiast. Wstałem i.. jak to się stało, że mam na sobie tylko bokserki? Usiadłem z powrotem na łóżku, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Po naszej wczorajszej akcji w łazience. Na samo przypomnienie co my tam robiliśmy zaczynam twardnieć. Nie! Koniec. Poszliśmy na dół piliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się... Po chwili przypomniało mi się. Liam i Ni zanieśli Lou do jego pokoju, a mnie do tego. Musieli mnie rozebrać. Ubrałem się ponownie w te same ciuchy i udałem się do kuchni.
-Hej- przywitałem się z Perrie i Zaynem. Usiadłem naprzeciwko dziewczyny.
-Cześć-odpowiedzieli razem.
-Wody?
-Tak.- po chwili na stole pojawiła się szklanka wraz z dzbankiem. Nalałem sobie jej i szybko wypiłem- Od razu lepiej. -zaśmiali się. -Louis wstał?
-Nie wiem.- odpowiedział mulat. - Mam nadzieję, że nie pozostawili po sobie syfu.
-Kto?
-El i Lou. Wiesz mieli wspólny pokój. Jakieś pół roku temu rozwalili mi lampkę- zaczął się śmiać.
-A pamiętasz jak El zaczęła się drzeć? Myślałam, że coś się stało, a oni sobie zwyczajnie figlowali!- zaśmiała się głośno, żałując tego bo od razu chwyciła się za skronie i jęknęła. Mulat podszedł do niej.
-Masz, powinno pomóc- podał jej tabletki i pocałował w czoło. Wyobraziłem sobie ich. Zrobiło mi się niedobrze. Wstałem i pobiegłem na górę do łazienki.
-Harry!- usłyszałem głos Malika za sobą. W ostatniej chwili zdążyłem podbiec do muszli i zwymiotowałem. Jeszcze wczoraj się na niej kochaliśmy...
-Hazz? Nic ci nie jest?- usłyszałem jego głos. Podniósł moje loczki z czoła i zaczął mi pocierać plecy. Opadłem na kolana.- Zi przynieś mu wody. Harry? - usiadłem na zimnych kafelkach.
-Spałeś z nią?- podniosłem na niego wzrok. Nie, nie, nie, nie! Kurwa nie! Jego twarz pobladła co dało mi tylko jedno. Spał z nią. Spał kurwa z nią!
-Skąd ci to przyszło do głowy?
-Tak czy nie?
-Tak.. to znaczy nie.. ught. Harry to nie..
-...tak jak myślisz. Serio?
-Daj mi dokończyć. Spałem z nią w jednym łóżku nic z nią nie robiłem- uśmiechnął się do mnie. Albo ja byłem naiwny albo on był świetnym aktorem, bo mu uwierzyłem.
-Na pewno?
-Tak.- przejechał dłonią po moich włosach. Zayn podał mi szklankę.
-Louis.- zwrócił się do mojego chłopaka. I zaczął się śmiać.
-Co jest? - zmarszczył brwi.
-Jak wygląda teraz ten pokój? Mam nadzieję, że tym razem nie ma bałaganu.- Zaczął się niekontrolowanie śmiać, Louis się skrzywił, a mi znowu zrobiło się niedobrze. Ponownie pochyliłem się nad muszlą i zacząłem kaszleć.
-Zayn pokój jest czysty, a teraz wyjdź i zamknij drzwi.
-Spokojnie- powiedział przez śmiech po chwili w pomieszczeniu zostaliśmy tylko my.
-Skarbie- wziął mnie w swoje ramiona. A ja poczułem się bezpieczny, szczęśliwy i kochany.
I nagle sobie wyobraziłem jak ją przytula, jego dłonie są na jej plecach, biodrach, talii, karku. Jak przeczesuje dłonią jej włosy, jak wdycha jej zapach. Jak ją całuję, mówi, że ją kocha.
Natychmiast się od niego odsunąłem. Spojrzał na mnie pytająco.
-Wracamy?- nie chciałem się na nią natknąć...
-Tak. Okey. Wracajmy.- cmokną mnie w usta.
Jak to do jej spoconego ciała się przytula, jak to jej robi malinki, jak to ją przytula po wszystkim szepcząc czułe dobranoc. Jak to jej ciało całuję i bada swoimi dłońmi...
●NASTĘPNEGO DNIA●
Wczorajszy dzień uważam za dość udany. Może i miałem niezłego kaca czy niezbyt wesoły poranek.. ale Lou to wszystko naprawił. Kiedy wróciliśmy do domu kazał mi iść do siebie, a sam przyniósł mi litry napojów czy tabletki, później się ze mną położył rodzice się dziwnie na nas patrzyli ale on miał już swoją wymówkę "a co jeśli zrobi mu się niedobrze? " powiedzmy, że uwierzyli. I nie ma nic lepszego od leżenia z Lou przez cały dzień w jednym łóżku i budzeniu się rano przy nim. Oczywiście nie obyło się bez pytań rodziców "po prostu tak naglę zasnąłem" odpowiadał.
Tak jak wcześniej obiecał pojechaliśmy na film do kina.. Na początek nie wiedziałem dlaczego jechaliśmy do jakiegoś kina po drugiej stronie Londynu, kiedy film się zaczął zrozumiałem. Siedzieliśmy na samym końcu. Nie było to dużo ludzi. Może z trzy pary gejów. Tak gejów! Louis zabrał mnie na film o gejach! I teraz zrozumiałem nie chciał, żeby ktokolwiek nas poznał..
-Mam nadzieję, że ci się spodoba.- mruknął mi w ucho i pocałował za nim.- Specjalnie szukałem gdzie go puszczają.
-Film o gejach?- zaśmiałem się. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę z Lou go oglądał.
- No wiesz. Gdybym zabrał geja na randkę do kina i o parze heteroseksualnej to by było to trochę dziwne. - położył dłoń na moje udo i je ścisnął. - Jeszcze w dodatku z paroma scenkami. -przejechał językiem po moich wargach, bez żadnych pohamowań wpuściłem go do środka moich ust.
-Jaki tytuł? - zapytałem kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- 'Od początku do końca'*
-Jak romantycznie. - wtuliłem się w niego. Światła zgasły i zaczął się film.- Nie wygodnie mi- mruknąłem.
-A pamiętasz jak El zaczęła się drzeć? Myślałam, że coś się stało, a oni sobie zwyczajnie figlowali!- zaśmiała się głośno, żałując tego bo od razu chwyciła się za skronie i jęknęła. Mulat podszedł do niej.
-Masz, powinno pomóc- podał jej tabletki i pocałował w czoło. Wyobraziłem sobie ich. Zrobiło mi się niedobrze. Wstałem i pobiegłem na górę do łazienki.
-Harry!- usłyszałem głos Malika za sobą. W ostatniej chwili zdążyłem podbiec do muszli i zwymiotowałem. Jeszcze wczoraj się na niej kochaliśmy...
-Hazz? Nic ci nie jest?- usłyszałem jego głos. Podniósł moje loczki z czoła i zaczął mi pocierać plecy. Opadłem na kolana.- Zi przynieś mu wody. Harry? - usiadłem na zimnych kafelkach.
-Spałeś z nią?- podniosłem na niego wzrok. Nie, nie, nie, nie! Kurwa nie! Jego twarz pobladła co dało mi tylko jedno. Spał z nią. Spał kurwa z nią!
-Skąd ci to przyszło do głowy?
-Tak czy nie?
-Tak.. to znaczy nie.. ught. Harry to nie..
-...tak jak myślisz. Serio?
-Daj mi dokończyć. Spałem z nią w jednym łóżku nic z nią nie robiłem- uśmiechnął się do mnie. Albo ja byłem naiwny albo on był świetnym aktorem, bo mu uwierzyłem.
-Na pewno?
-Tak.- przejechał dłonią po moich włosach. Zayn podał mi szklankę.
-Louis.- zwrócił się do mojego chłopaka. I zaczął się śmiać.
-Co jest? - zmarszczył brwi.
-Jak wygląda teraz ten pokój? Mam nadzieję, że tym razem nie ma bałaganu.- Zaczął się niekontrolowanie śmiać, Louis się skrzywił, a mi znowu zrobiło się niedobrze. Ponownie pochyliłem się nad muszlą i zacząłem kaszleć.
-Zayn pokój jest czysty, a teraz wyjdź i zamknij drzwi.
-Spokojnie- powiedział przez śmiech po chwili w pomieszczeniu zostaliśmy tylko my.
-Skarbie- wziął mnie w swoje ramiona. A ja poczułem się bezpieczny, szczęśliwy i kochany.
I nagle sobie wyobraziłem jak ją przytula, jego dłonie są na jej plecach, biodrach, talii, karku. Jak przeczesuje dłonią jej włosy, jak wdycha jej zapach. Jak ją całuję, mówi, że ją kocha.
Natychmiast się od niego odsunąłem. Spojrzał na mnie pytająco.
-Wracamy?- nie chciałem się na nią natknąć...
-Tak. Okey. Wracajmy.- cmokną mnie w usta.
Jak to do jej spoconego ciała się przytula, jak to jej robi malinki, jak to ją przytula po wszystkim szepcząc czułe dobranoc. Jak to jej ciało całuję i bada swoimi dłońmi...
●NASTĘPNEGO DNIA●
Wczorajszy dzień uważam za dość udany. Może i miałem niezłego kaca czy niezbyt wesoły poranek.. ale Lou to wszystko naprawił. Kiedy wróciliśmy do domu kazał mi iść do siebie, a sam przyniósł mi litry napojów czy tabletki, później się ze mną położył rodzice się dziwnie na nas patrzyli ale on miał już swoją wymówkę "a co jeśli zrobi mu się niedobrze? " powiedzmy, że uwierzyli. I nie ma nic lepszego od leżenia z Lou przez cały dzień w jednym łóżku i budzeniu się rano przy nim. Oczywiście nie obyło się bez pytań rodziców "po prostu tak naglę zasnąłem" odpowiadał.
Tak jak wcześniej obiecał pojechaliśmy na film do kina.. Na początek nie wiedziałem dlaczego jechaliśmy do jakiegoś kina po drugiej stronie Londynu, kiedy film się zaczął zrozumiałem. Siedzieliśmy na samym końcu. Nie było to dużo ludzi. Może z trzy pary gejów. Tak gejów! Louis zabrał mnie na film o gejach! I teraz zrozumiałem nie chciał, żeby ktokolwiek nas poznał..
-Mam nadzieję, że ci się spodoba.- mruknął mi w ucho i pocałował za nim.- Specjalnie szukałem gdzie go puszczają.
-Film o gejach?- zaśmiałem się. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę z Lou go oglądał.
- No wiesz. Gdybym zabrał geja na randkę do kina i o parze heteroseksualnej to by było to trochę dziwne. - położył dłoń na moje udo i je ścisnął. - Jeszcze w dodatku z paroma scenkami. -przejechał językiem po moich wargach, bez żadnych pohamowań wpuściłem go do środka moich ust.
-Jaki tytuł? - zapytałem kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- 'Od początku do końca'*
-Jak romantycznie. - wtuliłem się w niego. Światła zgasły i zaczął się film.- Nie wygodnie mi- mruknąłem.
-To chodź do mnie. - nie trzeba mi było powtarzać to dwa razy. Od razu usiadłem na jego udach. Ponownie się w niego wtuliłem.
Film jednym słowem był świetny.
Opowiadał on o miłości dwóch braci. Coś podobnego do mnie i L. Tyle, że ja zostałem adoptowany.
Po nim wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolację tak jak wcześniej obiecał przy świecach. Rodziców nie było mieli wrócić jakoś po 1 w nocy dlatego, że pojechali do dziadków porozmawiać z nimi o jakiejś ważnej sprawie.
Po kilkuminutowej przytulance na sofie udałem się do łazienki. Nalałem gorącej wody i wolałem płyn do kąpieli o zapachu lawendowym. Zdjąłem z siebie ubrania, które rzuciłem, gdzieś w kąt łazienki i wszedłem do wanny, w której pojawiła się piana. Leżałem w niej chwilę, usiadłem i nalałem na dłonie szampon o zapachu truskawki, po chwili myjąc nim włosy. Kiedy tą czynność skończyłem zanurzyłem się cały pod wodą. Włożyłem ręce za głowę i je skrzyżowałem. Kiedy już zabrakło mi powietrza wynurzyłem się.
-No hej. - usłyszałem. Podskoczyłem wylewając przy tym wodę razem z pianą na podłogę.
-Jezus Louis!- obejrzałem się za siebie. Stał za zasłoną i się śmiał.
-Ty o Boże- śmiech- Twoja mina.
-Spadaj! Mogłem zawału dostać.!
- Harry twoja mina!
-Wal się!
-Dlaczego ja aparatu nie wziąłem!
-Spadaj!- zachichotał.
-Czyli nie chcesz, żebym wziął z tobą kąpiel?
-Nieee..- i to jedno zdanie wystarczyło, żeby na mojej twarzy pojawił się banan.
-Okey!- ruszył w stronę wyjścia.
-Tomlinson wracaj!
-Niee.
- Noo wracaj.
-A umyjesz mi plecki?
-Tylko plecki?
-Niee.
-To chodź tu. - zdjął z siebie ubrania i wszedł (od aut. CICHO ZBOCZUCHY XD) do wanny. Oparł się o mnie plecami. Wziąłem w obie dłonie wodę i wylewałem ją ostrożnie na jego włosy, nalałem na jego włosy szampon o zapachu kokosu i zacząłem wcierać go w nie. Chłopak położył się uginając nogi. Zacząłem masować jego głowę jednocześnie spłukując z niego białą pianę. Schyliłem się i cmoknąłem go w usta. Kiedy tą czynność skończyłem powrócił do poprzedniej pozycji.
-Hazziu.
-Tak Louisiu? (od aut. Co to za ksywki XD)
-Od jutra będę tylkooo twój.
-Na pewno?-położyłem dłonie na jego brzuchu i je skrzyżowałem, masując kciukami miejsce nad pępkiem.
- Na pewno. -uśmiechnąłem się w jego mokre włosy.
-Która jest godzina?
-Jak tu przyszedłem było jakoś po 23, a co?
-To znaczy, że mamy jeszcze trochę czasu dla siebie?- mruknąłem mu w ucho, liżąc go za nim.
-Yhymm - rozłożył się bardziej w moich ramionach. Zacząłem składają pocałunki na jego karku i ramionach. - ..bardzo dużo czasu. - zrobiłem mu malinkę nad łopatką.- ..tylko dla siebie.
Usiadł na mnie okrakiem. Założyłem ręce za jego kark przyciągając go do pocałunku. Polizał moją dolną wargę, otworzyłem usta, a jego język zaczął się ocierać o mój własny. Zaczął się wiercić na moich udach i ciągnął lekko za moje włosy. Mój palec powędrował za jego ucho drapiąc go delikatnie, na co zajęczał.
-Hazz- wydyszał mi do ucha.
-Tak Loui? -zjechałem dłońmi po jego plecach i ścisnąłem jego jędrne pośladki.
-Chcę cię ujeżdżać Harry, chce mieć cie w sobie.
-Dobrze. -mój członek już był gotowy, a tym pobudził mnie jeszcze bardziej.
Uhuhu niespodzianka! :D
Niżej znajduje się scenka +18 o miłości dwóch mężczyzn, nie podoba się to? To baaay :*.
Połączyłem nasze usta w ponownym pocałunku i włożyłem w niego jeden palec, po chwili dołączył drugi i trzeci.
-Już - wyjęczał w moje usta. Podniosłem go za uda i nakierowałem na mojego przyjaciela.-Ochh. -zacząłem głaskać go po plecach.
-Lou jesteś taki ciasny..
-Dawno we mnie nie byłeś to co się dziwisz. -odpyskował. Oparliśmy na swoich ramionach czoła. Przytuliłem go do siebie. Zaczął się poruszać na mnie. Zacząłem składać pocałunki na jego szyi.
-Odwrócić och..się - teraz moja klatka opierała się o jego plecy. Złapałem w dłonie jego biodra, nadając mu tępa.
- O Boże... tam Harry tam! -wyjęczał. Woda zaczęła pluskać i wylewać się z wanny ale to akurat w tej chwili mnie za bardzo nie interesowało. Czułem, że zaraz dojdę. Lou złapał za moją szyję i przyciągnął mnie do długiego pocałunku. Złapałem jego członka w dłoń i zacząłem szybko poruszać dłonią na co szatyn zaczął jęczeć prosto w moje usta. Jego język ocierał się o mój własny.
-Doch..- jęk- Dochodzę Harry uhh..
-Ja też- wystarczyło nam jeszcze trzy mocne pchnięcia i parę szybkich ruchów mojej dłoni na jego koledze i zaszczycił nas nieziemski orgazm.
-Uhh. - oparł się o mnie. Kiedy woda zrobiła się zimna wyszliśmy z wanny owijając się tylko białymi pulchnymi ręcznikami wokół pasa. Louis wziął jakąś szmatę i zaczął ścierać wodę z podłogi. Kiedy się schylił wpadłem na pomysł. Wziąłem jeden ręcznik zwijając go i strzeliłem mu nim w tyłek
-Auć! - podskoczył. Zacząłem się śmiać jak idiota. - Zginiesz! - rzucił się na mnie a ja w porę mu uciekłem. Pobiegłem szybko na górę, kiedy miałem już chwycić klamkę od mojego pokoju Lou złapał mnie za biodra i oparł mnie o ścianę. -Nie ładnie tak strzelać komuś ręcznikiem w tyłek kiedy ten ktoś po tobie sprzątał.
-Nie po mnie tylko po nas- potarłem swoim nosem o jego.
-Dalej nie....- przerwałem jego wypowiedź pocałunkiem.
-Kocham cię- szepnąłem w jego usta.
-Kocham cię- odpowiedział.
Ponownie wpiłem się w jego miękkie malinowe usta.- Rodzice zaraz powinni przyjechać- oparł czoło na moim ramieniu i zaczął składać na nim leniwe pocałunki.
-Śpij dzisiaj ze mną.- objąłem go w talii.
-Wiesz, że chcę tego ale nie możemy.
-Powiemy im, że oglądaliśmy film i zasnęliśmy.
-Hazz..
-Proszę, proszę, proszę- zacząłem całować jego szyję.
-Ni...
-Jestem wyczerpana- usłyszeliśmy z dołu głos Jay. Nie pytając się już o zgodę Lou chwyciłem go za rękę i wepchnąłem go do swojego pokoju. Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej dwie zwykłe koszulki jedna była biała a druga błękitno-szara, którą dałem Louisowi. Złożyliśmy jeszcze na siebie bokserki i położyliśmy się na łóżku. Ułożyłem głowę na jego torsie, a on pocierał mi plecy.
-Dobranoc kocie.
-Branoc Boo.
Złożyłem na jego ustach ostatni pocałunek i odleciałem do krainy snów.
Heej heej hello! :D.
Pisząc te przywitanie przypomniała mi się moja dawna nauczycielka od historii XD Nie niic.
Noo więc mamy noowy roozdziałek w końcu taak XD.
Mam nadzieje, że się podoba;)
* FIILM koocham ♡
Branoc kotki! :*.
Skomentuj:))
Film jednym słowem był świetny.
Opowiadał on o miłości dwóch braci. Coś podobnego do mnie i L. Tyle, że ja zostałem adoptowany.
Po nim wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolację tak jak wcześniej obiecał przy świecach. Rodziców nie było mieli wrócić jakoś po 1 w nocy dlatego, że pojechali do dziadków porozmawiać z nimi o jakiejś ważnej sprawie.
Po kilkuminutowej przytulance na sofie udałem się do łazienki. Nalałem gorącej wody i wolałem płyn do kąpieli o zapachu lawendowym. Zdjąłem z siebie ubrania, które rzuciłem, gdzieś w kąt łazienki i wszedłem do wanny, w której pojawiła się piana. Leżałem w niej chwilę, usiadłem i nalałem na dłonie szampon o zapachu truskawki, po chwili myjąc nim włosy. Kiedy tą czynność skończyłem zanurzyłem się cały pod wodą. Włożyłem ręce za głowę i je skrzyżowałem. Kiedy już zabrakło mi powietrza wynurzyłem się.
-No hej. - usłyszałem. Podskoczyłem wylewając przy tym wodę razem z pianą na podłogę.
-Jezus Louis!- obejrzałem się za siebie. Stał za zasłoną i się śmiał.
-Ty o Boże- śmiech- Twoja mina.
-Spadaj! Mogłem zawału dostać.!
- Harry twoja mina!
-Wal się!
-Dlaczego ja aparatu nie wziąłem!
-Spadaj!- zachichotał.
-Czyli nie chcesz, żebym wziął z tobą kąpiel?
-Nieee..- i to jedno zdanie wystarczyło, żeby na mojej twarzy pojawił się banan.
-Okey!- ruszył w stronę wyjścia.
-Tomlinson wracaj!
-Niee.
- Noo wracaj.
-A umyjesz mi plecki?
-Tylko plecki?
-Niee.
-To chodź tu. - zdjął z siebie ubrania i wszedł (od aut. CICHO ZBOCZUCHY XD) do wanny. Oparł się o mnie plecami. Wziąłem w obie dłonie wodę i wylewałem ją ostrożnie na jego włosy, nalałem na jego włosy szampon o zapachu kokosu i zacząłem wcierać go w nie. Chłopak położył się uginając nogi. Zacząłem masować jego głowę jednocześnie spłukując z niego białą pianę. Schyliłem się i cmoknąłem go w usta. Kiedy tą czynność skończyłem powrócił do poprzedniej pozycji.
-Hazziu.
-Tak Louisiu? (od aut. Co to za ksywki XD)
-Od jutra będę tylkooo twój.
-Na pewno?-położyłem dłonie na jego brzuchu i je skrzyżowałem, masując kciukami miejsce nad pępkiem.
- Na pewno. -uśmiechnąłem się w jego mokre włosy.
-Która jest godzina?
-Jak tu przyszedłem było jakoś po 23, a co?
-To znaczy, że mamy jeszcze trochę czasu dla siebie?- mruknąłem mu w ucho, liżąc go za nim.
-Yhymm - rozłożył się bardziej w moich ramionach. Zacząłem składają pocałunki na jego karku i ramionach. - ..bardzo dużo czasu. - zrobiłem mu malinkę nad łopatką.- ..tylko dla siebie.
Usiadł na mnie okrakiem. Założyłem ręce za jego kark przyciągając go do pocałunku. Polizał moją dolną wargę, otworzyłem usta, a jego język zaczął się ocierać o mój własny. Zaczął się wiercić na moich udach i ciągnął lekko za moje włosy. Mój palec powędrował za jego ucho drapiąc go delikatnie, na co zajęczał.
-Hazz- wydyszał mi do ucha.
-Tak Loui? -zjechałem dłońmi po jego plecach i ścisnąłem jego jędrne pośladki.
-Chcę cię ujeżdżać Harry, chce mieć cie w sobie.
-Dobrze. -mój członek już był gotowy, a tym pobudził mnie jeszcze bardziej.
Uhuhu niespodzianka! :D
Niżej znajduje się scenka +18 o miłości dwóch mężczyzn, nie podoba się to? To baaay :*.
Połączyłem nasze usta w ponownym pocałunku i włożyłem w niego jeden palec, po chwili dołączył drugi i trzeci.
-Już - wyjęczał w moje usta. Podniosłem go za uda i nakierowałem na mojego przyjaciela.-Ochh. -zacząłem głaskać go po plecach.
-Lou jesteś taki ciasny..
-Dawno we mnie nie byłeś to co się dziwisz. -odpyskował. Oparliśmy na swoich ramionach czoła. Przytuliłem go do siebie. Zaczął się poruszać na mnie. Zacząłem składać pocałunki na jego szyi.
-Odwrócić och..się - teraz moja klatka opierała się o jego plecy. Złapałem w dłonie jego biodra, nadając mu tępa.
- O Boże... tam Harry tam! -wyjęczał. Woda zaczęła pluskać i wylewać się z wanny ale to akurat w tej chwili mnie za bardzo nie interesowało. Czułem, że zaraz dojdę. Lou złapał za moją szyję i przyciągnął mnie do długiego pocałunku. Złapałem jego członka w dłoń i zacząłem szybko poruszać dłonią na co szatyn zaczął jęczeć prosto w moje usta. Jego język ocierał się o mój własny.
-Doch..- jęk- Dochodzę Harry uhh..
-Ja też- wystarczyło nam jeszcze trzy mocne pchnięcia i parę szybkich ruchów mojej dłoni na jego koledze i zaszczycił nas nieziemski orgazm.
-Uhh. - oparł się o mnie. Kiedy woda zrobiła się zimna wyszliśmy z wanny owijając się tylko białymi pulchnymi ręcznikami wokół pasa. Louis wziął jakąś szmatę i zaczął ścierać wodę z podłogi. Kiedy się schylił wpadłem na pomysł. Wziąłem jeden ręcznik zwijając go i strzeliłem mu nim w tyłek
-Auć! - podskoczył. Zacząłem się śmiać jak idiota. - Zginiesz! - rzucił się na mnie a ja w porę mu uciekłem. Pobiegłem szybko na górę, kiedy miałem już chwycić klamkę od mojego pokoju Lou złapał mnie za biodra i oparł mnie o ścianę. -Nie ładnie tak strzelać komuś ręcznikiem w tyłek kiedy ten ktoś po tobie sprzątał.
-Nie po mnie tylko po nas- potarłem swoim nosem o jego.
-Dalej nie....- przerwałem jego wypowiedź pocałunkiem.
-Kocham cię- szepnąłem w jego usta.
-Kocham cię- odpowiedział.
Ponownie wpiłem się w jego miękkie malinowe usta.- Rodzice zaraz powinni przyjechać- oparł czoło na moim ramieniu i zaczął składać na nim leniwe pocałunki.
-Śpij dzisiaj ze mną.- objąłem go w talii.
-Wiesz, że chcę tego ale nie możemy.
-Powiemy im, że oglądaliśmy film i zasnęliśmy.
-Hazz..
-Proszę, proszę, proszę- zacząłem całować jego szyję.
-Ni...
-Jestem wyczerpana- usłyszeliśmy z dołu głos Jay. Nie pytając się już o zgodę Lou chwyciłem go za rękę i wepchnąłem go do swojego pokoju. Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej dwie zwykłe koszulki jedna była biała a druga błękitno-szara, którą dałem Louisowi. Złożyliśmy jeszcze na siebie bokserki i położyliśmy się na łóżku. Ułożyłem głowę na jego torsie, a on pocierał mi plecy.
-Dobranoc kocie.
-Branoc Boo.
Złożyłem na jego ustach ostatni pocałunek i odleciałem do krainy snów.
● Jay ●
-Kiedy im to powiemy? - zapytałam się Marka.
-Za tydzień, pójdziemy na kolacje i wtedy się dowiedzą.
Podeszłam do niego i się wtuliłam w jego tors.
-Jak myślisz, jak zareagują?
-Będzie dobrze. Zaakceptowali się już jako bracia.
-Tak - westchnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~Heej heej hello! :D.
Pisząc te przywitanie przypomniała mi się moja dawna nauczycielka od historii XD Nie niic.
Noo więc mamy noowy roozdziałek w końcu taak XD.
Mam nadzieje, że się podoba;)
* FIILM koocham ♡
Branoc kotki! :*.
Skomentuj:))